Rozmowa z Robinem Szymkowiakiem – wolontariuszem w Programie Pierwsza Pomoc w Lekcjach.
Dlaczego wolontariat?
To jest dobre pytanie. Właśnie kończę liceum, ale dużo czasu jestem już w takim aktywistycznym środowisku. Wcześniej podejmowałem raczej takie społeczno-polityczne działania: „Młodzi Razem”, „Młodzieżowy Strajk Klimatyczny” takie rzeczy… Teraz szkoła zajmuje za dużo czasu, żeby sobie na to pozwolić. Mam wolne popołudnie w poniedziałek, mogę wyjść wcześniej, więc przyjeżdżam do POLITESu i działam w programie „Pomoc w lekcjach”. Mam matematykę… z matematyki najwięcej osób jest potrzebnych… z matematyki i innych przedmiotów ścisłych… zgłaszałem się też do fizyki… Jest różnica w pracy w organizacji i pracy z jedną osobą.
W moim liceum wolontariat to obowiązkowy komponent programu, przynajmniej godzina tygodniowo, przez dwa lata szkoły… Z mojej indywidualnej perspektywy, ważne jest to, że się robi coś dla innych, że można komuś pomóc, zwłaszcza, że to nie wymaga specjalnego przygotowania, a dość szybko widać, że te oceny się poprawiają, nauka idzie lepiej… czuję satysfakcję… nie traktuję tego jako obowiązku… oczywiście jest to coś, czego wymaga ode mnie szkoła, ale gdyby tak nie było… myślę, że ten wymóg wolontariatu pomógł mi się zorganizować, zaplanować czas… jest łatwiej zacząć, kiedy jest jakiś impuls z zewnątrz. Jeśli jest się wystarczająco zajętym na co dzień, nie szuka się samemu dodatkowych aktywności. A trzeba nie tylko się czymś zainteresować, ale i zacząć szukać możliwości.
Kim jest wolontariusz?
Z samej definicji jest to osoba, która wykonuje nieodpłatną pracę. A w znaczeniu, jakiego tu szukamy jest to osoba, która pomaga. W pomaganiu w lekcjach potrzebna jest cierpliwość: coś co nam wydaje się łatwe, nie musi być łatwe dla osoby, której pomagamy. Trzeba umieć tłumaczyć, znajdować wiele różnych sposobów na opisanie tej samej rzeczy: nie do każdego wszystko trafia od razu. Trzeba poznać tę drugą osobę, żeby dowiedzieć się, co będzie dla niej najbardziej użyteczne: niektórym pomaga rysowanie, niektórym samodzielna praca nad zadaniem, niektórym wspólne podążanie krok za krokiem. Jest potrzebna elastyczność – trzeba umieć się dostosować. Nie wiem, czy można się tego nauczyć, dla mnie jest to dość intuicyjne. Trzeba złapać flow, bez tego nie pójdzie się dalej i praca nie będzie tak efektywna jak mogłaby być. Ważna jest też komunikacja, rozmowy o tym co działa dobrze, a co można poprawić. Jeśli mamy się męczyć, bo sobie nie podpasowaliśmy, to warto mieć odwagę by poprosić o zmianę wolontariusza. Frustruje mnie sytuacja, gdy widzę, że osoba, której pomagam nie pracuje, nie zna podstaw i nie chce ich powtarzać. Z drugiej strony to ja mam pomagać, więc to ja powinienem się dostosować. To wolontariusz jest tą stroną, która modeluje cały proces. Trzeba patrzeć na całość człowieka, jego sytuację. Skąd bierze się to i to. Nikt nie funkcjonuje w próżni.
Co daje wolontariat?
Tej drugiej osobie na pewno pomoc. Korepetycje nie są tanie i nie każdego na nie stać. Wolontariuszowi, uważność na innego i jego potrzeby. Kontakt z osobami, z którymi nie ma się kontaktu na co dzień, np. młodszymi, wolontariuszami europejskimi. Na pewno satysfakcję, że można pomóc, zwłaszcza jak widać efekty.
Dziękujemy za rozmowę.
Wywiad przeprowadziła Kalina Kukiełko.